Utarło się takie powiedzenie, że mężczyźni są w Marsa a kobiety z Wenus.
Jesteśmy tak odmienni od siebie, że aż pasujemy w tych różnicach.
Są dwie planety i na pewno mężczyźni są z Marsa
Więc jeśli będziemy o tym pamiętać, że tak pięknie się różnimy, aż uzupełniamy w tym, to zaakceptujemy wiele różnic między sobą.
Łatwiej też nam będzie ze sobą żyć, posiadać rodzinę i być szczęśliwym.
Życie usłane dramatami
Każdy z nas przeżył choć jedną sytuację w życiu, kiedy się złościł na drugą płeć. Irracjonalne zachowanie albo słowa wprawiało nas w osłupienie.
I kiedy w złości chciało się nawtykać tej drugiej płci, okazywało się, że się kompletnie nie rozumieliśmy.
Stąd im szybciej odkryjemy, że nie tylko ja czy ty, czasami nie rozumiemy facetów, to tym szybciej przyjdzie akceptowanie ich inności.
Dobieramy się różnicami
Kobiety dobierają się z mężczyznami z Marsa, nie rozumiejąc ich. Bo jakoś tak jest, że przeciwieństwa się przyciągają. I tak Ania trafiła na mało mównego Ryszarda. Wiecznie skryty, długo się zastanawiał, by po chwili wymamrotać dwa słowa! „Tak uważam”, albo „Tak, masz rację.” dla świętego spokoju. Ania nie raz wściekała się, głośno gestykulując każde uczucie. Emocje wręcz wyskakiwały w grymasach złości albo radości na jej twarz. Ale Ryszard to widział, lecz nie odwzajemniał ani skali emocji ani gestykulacji Ani. Nawet sprowokowanie go do kłótni, kosztowało Anię dwukrotne zbicie talerzy i pięć razy głośne trzaskanie drzwiami.
Zatapiała się w bezmiarze wątpliwości, czy związek z Rysiem ma sens. Każda jej próba zrozumienia Rysia, pogarszała tą sytuację.
Rysiu jeszcze bardziej się zatapiał w milczeniu i skrywał w swoim pokoju.
Odpływał w siną dal, pracując na swoim komputerze.
Ania się dowiedziała o jaskini
I nim Ania, prawie się cała spakowała do jednej walizki jej rzeczy u niego w domu, na telefonie przeczytała tytuł artykułu.
Mężczyźni są z Marsa. Pomknęła w ustronne miejsce i doczytała się, że Rysiu jest typowym facetem. Im większe problemy w ich związku, tym szybciej Rysiu zamykał się w swoim pokoju. A dla Rysia, ten pokój był jego „jaskinią”. Jak Ania zrozumiała, że on musi, bo się udusi, być w tej jaskini przez pewien czas, to robi się Rysiowi mega przysługę.
Bo Rysiu jest jak każdy facet, myśli wolniej. Emocje wolniej dochodzą do jego serca. Ania musi mu dać czas i spokój, który on odnajduje w tej jaskini.
Więc grzecznie Ania rozpakowała się z tej walizki, i zaczęła bawić się w gosposię. Uprała, ugotowała, ba..nawet upiekła pięknie pachnące ciasto. I jak woń wypieku dotarła do jaskini Rysia, Panicz wyszedł.
Podszedł do niej i powiedział „przepraszam, będę się więcej starał o nasz związek.”.
I tym sposobem związek Ani i Rysia przetrwał. Bo Ania zrozumiała Rysia a Rysiu odetchnął, że ma swoją oazę spokoju, w swoim domu.
Inna historia o zabarwieniu dramatycznym
Było sobie młode małżeństwo. Jacek pokochał Alicję a Alicja wpadła po uszy i nie tylko, z Jackiem.
Pozornie wszystko wyglądało idealnie, zgrane i ładne małżeństwo, no jak z obrazka.
Ale Alicja miała silną potrzebę wygadania się o plotkach i problemach w pracy. Za każdym razem Jacek, jak rasowy i z wykształcenia dziennikarz, na każde jej westchnięcie odpowiadał radą. Wręcz szalał z obłędu, jak te problemy były coraz bardziej irracjonalne w jego męskim pojęciu.
Chciał dobrze, więc radził i wspierał i motywował.
Ale Alicja nie była z tego zadowolona. Bo ona oczekiwała czegoś innego.
Albowiem kobiety muszą się wygadać. Może to trwać kilka godzin a nawet kilka dni. I to trzeba zaakceptować. I Jacek, jako dobry mąż, świeżutki w relacjach damsko-męskich robił kardynalny błąd ze swoją żoną. Bo za każdym razem, jak ona zaczynała gadać, on od razu ją kontrował radą. Chciał szybko znaleźć rozwiązanie i uciąć temat jej problemów w pracy.
Ale Jacek pewnego dnia dowiedział się, że kobiety są z Wenus. I wszystko stało się jasne.
Od tego czasu, kiedy ona zaczynała mu się zwierzać, on w tym czasie robił sobie kawę, przeglądał gazetę, szperał po Netfliksie, po prostu robi rzeczy na drugim planie, gdy ona gadała i gadała w ciągle o tym samym, myśląc, że on ją słucha.
Od tego czasu, ich małżeństwo przeżywa rozkwit, wieńczony upojną nocą w ich sypialni, po każdej takiej gadaninie o niczym.
Chwal ile się da
Inna para miała problem z komunikacji. Ona pedantyczna i zdyscyplinowana. On dusza artystyczna, i w stylu, jak się nie potknie to nie posprząta.
Ona wiecznie ze ścierką ganiała po domu. On nie wiedział takiej potrzeby, bo nie widział nic.
Aż ona pewnego dnia przestała kompletnie sprzątać. Szybko syf wprosił się do ich mieszkania, zagościł w każdym zakamarku ich domu. Ona wręcz dusiła się od tego syfu, a on powoli dostrzegał, że syf jest i co więcej rośnie i nie ma zamiaru wyjść frontowymi drzwiami do przodu.
Nastąpił moment przełomu, jak on nie mógł znaleźć papieru toaletowego, siedząc w pewnym miejscu. Wtedy zrozumiał, że ona się poddała i nie sprzątała non stop. Wziął szybko mop, ścierę w dłoń i zamienił się w perfekcyjnego pana domu.
I kiedy tak chłop się namęczył z mopem i ścierą, ona obdarzyła go całusem i słowem „dziękuję”.
On był w szoku,że aż się napił zimnego piwa i głośno odbekną swój trud. No bo, niby to ma być tylko za jedno słowo- „dziękuję”?
Ona nie wiedziała, ale dzięki Google szybko się dowiedziała , że mężczyzn trzeba chwalić. Chwalić trzeba zawsze i za wszystko, wtedy on ma motywację, żeby starać się dalej.
I tym sposobem, ona od tego czasu chwali go nawet za umycie kubka, z którego się sam napił.
W każdym związku było to samo
Z całą pewnością kluczem do zrozumienia tego, że mężczyźni są z Marsa a kobiety z Wenus, jest nauczenie się wsłuchiwania się w potrzeby drugiej strony. I nie wolno tego lekceważyć, wyśmiewać ani trywializować.
Nawet najdroższy terapeuta od związków nie pomoże Wam, jak nie znajdzie wspólnego kodu porozumiewania się.
To przychodzi ciężko i z czasem. Nad tym zrozumieniem potrzeb drugiej strony związku na pewno trzeba cały czas pracować.
Bo mężczyźni bagatelizują uczucia kobiet, robią to nieświadomie.
Ale w rzeczywistości nie ma nic lepszego dla mężczyzny, jak nauczyć się jej słuchać, biernie, długo, nawet myśląc wtedy o seksie z nią.
Mężczyźni są z Marsa, bo od małego uważają, że są lepsi od dziewczynek.
Słuchają o tym od ojców, wujków, kolegów. Obojętnie podchodząc do tego, dlaczego dziewczynka płacze albo się dąsa po rozwaleniu jej babek z piasku, na podwórku.
Dojrzewają więc bez zrozumienia i głębszego szacunku do emocji kobiety.
I kiedy po wielu kryzysach, rozwodach, zwątpieniu dowiadują się o zasadach rządzących na planecie Wenus. Stają się wtedy kochającymi i do rany przyłóż mężami, kochankami, przyjacielami.
Ale my kobiety też musimy znać zasady na Marsie, by nie zwariować i żyć w zgodzie z mężczyznami.
Ot taka prosta zależność.