Sexy zaczyna się w głowie wiedzą o tym kobiety, które w życiu coś już przeszły.
Nowy rok, nowa ja, rzekłoby się najchętniej. Ale nie, nie jest to łatwe ale wszystko po kolei.
Nowy rok, nowa ja- sexy zaczyna się w głowie, książka która zmienia wszystko
Już jest po Sylwestrze. Niby oglądasz się w lustrze i już prawie robisz słynne postanowienia.
W nowym roku to i tam- słynne bla bla
Stoisz przed lustrem i chciałabyś być wróżką. Bo ciągłe coś Ci nie pasuje w sobie.
A to nie ta waga, a to nie ta fryzura, a to nie pierwsze zmarszczki wokół Twoich oczu.
W ciągle coś mówi ci w głowie „nie.
W ciągle masz sobie coś do zarzucenia.
Dawno nie uśmiechnęłaś się już do siebie. W słynne 5 minut robisz szybki makijaż. Sięgasz po spodnie i nie ucieszysz się, że weszłaś w nie.
Wiesz, że pandemia zrobiła swoje, w głowie masz samo krytyczkę i małą dziewczynkę perfekcjonistkę.
W końcu on Ci mówi, że jesteś jakaś inna i panicznie boisz się, że zaraz Ci powie, że odchodzi do innej.
Wszystko zaczyna się w głowie
Sama z siebie robisz cierpiętnicę i jak Syzyf próbujesz pchać życie do przodu. Co rusz osuwasz się do tylu przez kryzys, albo za brak wsparcia czy w końcu przez frustrację zawodową.
Ona i ja jesteśmy takie same jak Ty
Ostatnio łapczywie szukam odpowiedzi, jak być piękną.
Zagłębiam się w tajniki kobiecej psychiki. Czytam poradniki na styku psychologii i seksu.
No bo mylnie uważam, że seksy i pewność siebie upatruje się w pięknym i apetycznym ciele.
Wydaje Nam się, że jak schudnie się, zrobi lifting w gabinecie albo kupi tonę ciuchów i bielizny, to w końcu w lustrze zobaczy się siebie inaczej.
Robisz to w nadziei, że w końcu wewnętrzny krytyk zniknie. Masz mylną nadzieję, że wszystko odmieni się, a ty będziesz sama dla siebie królową życia.
Zacznijmy od początku
Wszystko dzieje się w nasze głowie.
To nasze myśli kształtują nasz wizerunek.
To nie ciało mówi Nam, że jesteśmy nieatrakcyjne, lecz nasza głowa.
I tak natrafiłam na książkę dwóch polek, które napisały poradnik, pod jakże przebiegłym tytułem, „Sexy zaczyna się w głowie”.
Otworzyłam książkę i zaczęła się magia
Tak, przyznaję się bez bicia, że nabrałam się na tytuł książki.
Myślałam, że przeczytam pogadanki dwóch kobiet, w polskich realiach.
Myślałam, że przeczytam o tym jak być sprawną w sztuce miłości. Miałam wyobrażenie, że z książki po raz setny dowiem się, jak flirtować z 40 latkiem. Jak go znaleźć w partnerze i jak zrobić, żeby seks z nim był fajny. Jak go zagonić do sypialni i w deszczu pocałunków i dotyku jego rąk, osiągnę szczyt rozkoszy.
No nie tym razem i nie ta książka.
Już od pierwszych kart książki dowiaduje się, że żeby być i czuć się sexy muszę przejść przez sesję samoakceptacji.
Później mam zagłębić się w samoświadomość, by w końcu zrozumieć swoją seksualność, a nie iść spełnieniu się jako kobieta, na skróty.
Po co ta książka
Ideą książki jest pomóc sobie nawzajem.
Bez ładnych obrazków, bez zbędnej gadaniny i wyrzuceniu setek złotych w gabinecie czy klinice piękności na zabiegi dla siebie. Po to jest ta książka.
Co jest w środku
Książka jest napisana 3 działami.
Narrację prowadzą autorki książki, oddając fragmenty jej na dopowiedzenie przez psycholożki, terapeutki i seksuolożki.
Zacznijmy od polubienia siebie
Nie szukaj patentów na piękno. Bo największe piękno jest w Tobie.
Nowy rok zacznij od polubienia siebie.
Zrób sobie prezent i wręcz zakochaj się w sobie.
Nie próbuj dowartościować się w komplementach obcych Ci ludzi. Bo komplement w dzisiejszych czasach jest albo opłacony przez kogoś, albo podszyty interesownością w końcu, możesz usłyszeć to co chcesz, bo inna Ci czegoś zazdrości.
Nie rób wymówek najbliższym i nie zasłaniaj się migreną w łóżku.
Zaakceptuj siebie taką, jaka jesteś.
Seks i relacja z nim będzie o niebo lepsza, jeśli sama dla siebie będziesz lepsza.
No i co z tego, że masz boczki.
Co z tego, że masz pryszcz na czole. W końcu co z tego, że zjadłaś Big Mac’a z frytkami.
Świat się nie zawali z tego powodu.
Bądź łagodna i dobra dla siebie
Nie karz się. Nie odmawiaj sobie czekolady, jeśli ją kochasz.
Nie katuj się ćwiczeniami jeśli sport kojarzy Ci się tylko z lekcjami WF-u w szkole.
Ja niedawno zrozumiałam, że wiele rzeczy już nie muszę.
Jestem dojrzałą kobietą i wiem, co mi samej służy. Doskonale wiem, do jakiej wagi już nie schudnę czy w jaki rozmiar ciucha już się nie zmieszczę. Stres stresem, ale na dziale dziecięcym, to ja już ubiorę swoje dziecko, a nie siebie.
W końcu, z jakim człowiekiem nie chcę dzielić ani jednej minuty swojego życia.
Bo chcę być sama ze sobą szczęśliwa, bez zazdrości, robienie czegoś na przekór samej sobie i życiu jak chcę i z kim chcę.
Samoświadomość, to kolejny etap tej książki
Dla mnie ta część książki była potwierdzeniem tego, co na progu 40-letniego życia osiągnęłam.
Długo w życiu zajęło mi nieprzejmowanie się innymi.
Długo zabrał mi posiadanie w poważaniu słynnego stwierdzenia „co powie mama, a co powie tata i reszta świata”.
W końcu nauczyłam się odwracać się i nie angażować się w pomaganie i zbawianie świata.
Kiedyś było na odwrót i w efekcie, zatraciłam siebie.
Przestałam siebie słuchać. Zaczęłam pływać w oceanie goryczy i złości, bo wewnętrzne czułam, że idę pod prąd.
Nie byłam zdrową egoistką i nie patrzyłam, jak większość kobiet w tym kraju, najdalej do czubka własnego nosa.
Już kiedyś pisałam tu, że załatwiłam wszystkie sprawy i zakończyłam pracę jako adwokat. Z hukiem zatrzasnęłam drzwi do tego świata obłudy i pogardy.
Na odchodne powiedziałam kilku osobom, że mam dość i w dupie to i tamto. Wykrzyczałam swoją prawdę i nie przeprosiłam, bo oni poczuli się urażeni.
Odeszłam i przeszłam na drugą stronę mocy i z pełną premedytacją, szokiem i oburzeniem środowiska, w którym byłam, pracowałam i tkwiłam bez sensu.
Z dziką ulgą zburzyłam wszelkie mosty. W życiu prywatnym urwałam kontakt z kobietami, które były dla mnie toksyczne. Odcięłam się od pseudo przyjaciółek, które używały mnie to własnych i prymitywnych interesów.
W końcu po zakańczałam toksyczne relacje wśród bliskich, które mnie obrażały, dołowały i obwiniały o rzeczy, których nigdy nie zrobiłam.
I zrobiło mi się dobrze, nagle czułam, że jestem lepsza, odważna i lepiej mi się oddycha, a wręcz żyje.
Pasuje mi cisza, z którą się zaprzyjaźniłam. Dzięki niej zaczęłam ze sobą rozmawiać. Przyglądałam się swoim emocjom, które pojawiały na skutek spotkań, rozmów czy okoliczności dnia codziennego. Jedno zaczęło wynikać z drugiego. Przestałam wierzyć, że to był zbieg okoliczności, lecz szczęście, na które zasłużyłam.
Zobaczyłam siebie we śnie, obdartą z marzeń, poranioną, zabiedzoną i zdołowaną bez wiary, że może być jeszcze super.
Parę lat mi zebrało się na odwagę, by mówić głośno osobom, co o nich naprawdę sądzę. Nauczyłam się nie odbierać telefonów od złych ludzi, nie odpisywać na sms-y podszyte interesownością i przestałam wścibskim prawnikom tłumaczyć się, dlaczego szłam ze sceny.
Okryłam się tajemnicą, brakiem wiadomości o tym, co robię, jak żyję i komu oddałam serce.
Seksualność to niedziki sport
Nie raz czytałam, jak być dobrą w łóżku. Nawet dorobiłam się książki o technikach i pozycjach seksualnych, by jemu i mnie było dobrze. Ale poprzestałam na obejrzeniu zdjęć.
Książki wylądowały na półce, dumnie komunikując, że nie wstydzę się czytać o seksie.
W końcu udany seks to nie gimnastyka artystyczna na prześcieradle, żeby on doszedł i widział fajerwerki na suficie w naszej sypialni.
Książka w tym aspekcie jest krótka, bo i prawda jest konkretna.
Będąc dojrzałą kobietą, wręcz głupie jest się wstydzić.
Zakorzeniony w mentalności pokoleń 20 paro latków wstyd ograniczał nas, by właśnie dokształcić się w sztuce kochania.
A kobiety zapomniały jeszcze o jednym, że dobry seks jest wtedy, kiedy zaakceptujesz siebie, zrozumiesz siebie i znasz tajniki swojego ciała.
Autorki dobitnie podsuwają wręcz ćwiczenia, żeby dowiedzieć się, jak twoje zmysły pracują i do czego one ciebie zachęcają.
W końcu panie przekonują, żeby przed seksem z nim, iść samej ze sobą na randkę. Dzięki temu dowiesz się, jakie obrazy i pragnienia podsuwa Ci Twoja wyobraźnia.
Poczujesz, jak siebie widzisz na tej randce, jak randka ma wyglądać, jak ty na niej jesteś ubrana i jakie emocje pchają Cię w pożądanie i seks z nim. Sama ze sobą złapiesz kontakt i będziesz bardziej świadoma siebie, swoich emocji i pożądania.
Nie bez powodu pisze o tej książce na progu nowego roku. Bo to książka, która pomoże Ci nie robić głupich planów czy celów na nowy rok.
Nie odmienisz życia jeśli wiele rzeczy masz nieprzepracowanych w głowie.
W końcu zrozumiesz, czemu inna aż promienieje z radości i emanuje pozytywną energią, nie uzależniając swojego szczęścia od jego penisa, karty płatniczej i męskiego ego.
Więcej o książce przeczytasz tu:
https://chicbykate.com/?post_type=product&p=3814&preview=true