A miało być tak pięknie.
Byłam zaręczona i zauroczona. Miałam już tylko wybrać kierunek podróży, podczas której wezmę ślub.
Miałam mieć nazwisko, jak amerykański aktor. I miałam żyć u boku przystojnego mężczyzny, z Ameryki.
No miałam…
Ale od początku
W pewien styczniowy dzień dostałam zaproszenie na Facebooku. Zajrzałam do telefonu i kliknęłam w to powiadomienie.
Ku mojemu zdziwieniu dostałam zaproszenie od mężczyzny z amerykańskim imieniem i nazwiskiem. Nazwę go Pan D. Czemu zachowuję anonimowość, wyjaśnię Ci później.
Pisał po polsku
Zaakceptowałam zaproszenie, myśląc, że kryje się za tym jakaś współpraca w social media, czy praca związana z blogiem.
Pan D. szybciutko podziękował za przyjecie do grona znajomych. Szybciutko zapytał, jak się mam i szybciutko zapytał czy mam żonę?!
Zrozumiałam, że pan D. korzysta z translatora Googla. Korespondencja ze mną sprawia mu trudność.
Zaproponowałam, że będziemy pisać po angielsku, bo jemu to nie wychodzi.
(żródło: archiwa prywatne)
Zniknęliśmy z Facebooka
Po paru zdaniach, wytłumaczył mi, że w Ameryce korzysta się z Hangouts.
Wysłał mi zaproszenie na Hangouts i jak naiwna owieczka, pobiegłam tam, gdzie on chciał.
Było romantycznie
Były komplementy, pierwsze zdjęcia i żmudne tłumaczenie mi, dlaczego spośród milionów użykowniczek Facebook’a, wybrał właśnie mnie.
No i się zaczęła karuzela bajerowania mnie. A że to intuicja, a że to jego serce poczuło, a że to przeznaczenie?!
Kim jesteś?
Zapytałam w końcu.
Pan D. okazał się 53 letnim wdowcem z nastoletnią córką o imieniu Sara. 5 lat temu przeżył śmierć żony. Rozpaczał. Ostatnie 3 lata spędził w ramionach innej kobiety, ale coś nie wypaliło i nadarzyłam się ja.
Jest Amerykaninem, urodzonym w Nowym Jorku i mieszkającym w Waszyngtonie D.C. Skończył uniwersytet Stanford.
Ma dom i nowe BMW. Z zawodu jest inżynierem lądowym. Obecnie nie pracuje i jest freelancerem. Ma psa. W wolnej chwili gra w golf. Tajemniczo wspomina o Londynie.
Później dowiedziałam się, że ma tam drugi dom. No bajka, nie uważasz?
(źródło: archiwa prywatne)
Świeżutki profil na Facebooku
Pan D. miał założony profil na FB.
Wszystkie daty postów, zdjęć jego osoby i córki datowane były na 2 tygodnie wstecz.
Bardzo mnie to zastanowiło i zaniepokoiło. Wśród 10 znajomych było 5 innych kobiet. Jedna z Berlina, druga z Ukrainy, Portorykanka i chyba angielka. No i ja!
Musiałam
Nie wiedziałam o nim nic sensownego. Chcąc zdemaskować kłamstwa poprosiłam, żeby pokazał mi Waszyngton i jego zwykłe życie na zdjęciach.
Powiedziałam mu, że zdjęcia czasami mówią więcej niż słowo. Potwierdził to i zgodził się na ich publikowanie.
Okulary przeciwsłoneczne
Były na każdym jego zdjęciu. Czy z córką, czy w samochodzie. Już wiedziałam, że coś ukrywa. Zmusiłam go też do zrobienia zdjęć na bieżąco. No to dostałam- zdjęcie jak gra w golf. I tyle.
By sprowokować go, napisałam że rozmawiałam z inną panią o nim. Skłamałam oczywiście, ale efekt był taki, że jego konto na FB zniknęło!
Dwa tygodnie idylli
Rano otwierałam oczy i było „ Hello Honey”. Dwa wiersze romantycznych poematów i tandetne gif’y z pulsującymi serduszkami i różyczkami.
Wieczorem było „ Hi Baby” i godzina pytań w stylu gdzie jestem, jak się czuje, jak minął mi dzień no i że on mnie „i love you”.
Oświadczyny- stan krytyczny
Nie miał kompletnie problemu w napisaniu mi, że mnie kocha. Po prostu, po dniu czatowania ze mną, napisał że mnie kocha.
Oświadczył mi się. Ot tak,przesłał zdjęcie pierścionka zaręczynowego. O proszę jaki śliczny, no nie?
Oczy przecierałam ze zdumienia. Zapytałam czy ten pierścionek jest prawdziwy, a on że tak! I brnął dalej pytając, czy przyjmę jego oświadczyny.
No i ciągle pytał, co ja do niego czuję. Miałam z tym problem.
Emocjonalny spadochron
Nie czułam do niego nic.
Weszłam w ten czat z ciekawości. Chciałam dowiedzieć się, gdzie są moje granice tolerancji, na głupotę uczuciową.
W chwili kiedy napisał, że pierścionek jest „prawdziwy” to i jego oświadczyny też są „prawdziwe”, zbaraniałam! Serio!
Wiedziałam od razu, że po drugiej stronie mam oszusta. Albo nie, że koresponduję z jakimś psycholem uczuciowym. No bo sama chyba rozumiesz, że pokazanie pierścionka jest niczym innym jak robienie sobie jaj z oświadczyn.
No i wmawianie komuś, że to prawdziwe, świadczy o jego jakimś chorym świecie, w którym żyje.
Nie mniej, na mojej liście kretyńskich rzeczy, które mi się zdarzyły w życiu, mogę lekką ręką dopisać „ oświadczyny w internecie”.
2 tygodnie
Trwałam w tym czacie. Tylko tyle albo aż tyle.
Tak, moje ego kobiety, było karmione komplementami. Tak, było miłe poranne „hello” i wieczorne „hello”.
No i frajdę miałam też z tego, że przez dwa tygodnie musiałam myśleć po angielsku i pisać po angielsku. Miałam darmowe lekcje z angielskiego. I nic więcej.
Bo po drodze natknęłam się na określenie „scammer”.
(źródło: screen z FB)
Bajka się kończy
Mam poczucie ulgi, że doczekałam do tego momentu. Po uroczych walentynkach z „i love you” i jego zdjęć w kretyńskiej różowej koszuli oraz walącej po oczach neonowej w różu marynarce, romantyczny sen z 50 latkiem dobiegał końca.
W dzień singla
15 lutego, po popołudniu napisał mi, że nie wie jak ma to mi napisać, ale musi.
Jest w potrzebie. Więc mu ułatwiłam takie „ nie chcę ale muszę”. Zażądałam, żeby mi napisał wprost. No i dostałam ogłuchłem prosto w nos.
W związku z kontraktem w Niemczech, na 2 000 000 euro, jako inżynier który ma wykonać plany budowy czegoś tam, musi wpłacić wadium w wysokości 30 000 euro.
Nie ma tych pieniędzy, ale jego kumpel pożyczył mu już 26 000 euro. No i brakuje mu 4 kawałków, by wygrać przetarg i zarobić te miliony. On mnie prosi i wręcz błaga, żebym mu pożyczyła te pieniążki. Konto będzie jego kolegi a on mi te pieniądze odda oczywiście, kiedyś tam.
Tak się kończy bajka, pt „ scammer”.
(źródło: screen FB)
Czemu o tym pisze? Bo mam silne przeczucie, że ten mój eksperyment jest komuś potrzebny. A dokładnie jakiejś kobiecie.
Jest nas miliony na świecie. Samotnych, nieszczęśliwych, żyjących w szarej rzeczywistości. Każda z nas chce przeżyć amerykański sen, będąc singlem, choćby w te szare zimowe dni.
Chce się być zakochaną i kochaną. Chce się być odurzoną komplementami i podróżować po świecie u boku przystojnego i bogatego mężczyzny.
Jednak scammerzy się zdarzają. Są to często Nigeryjczycy czy mężczyźni z biednych państw. Kradną tożsamość innych mężczyzn. Kradną im zdjęcia. Są zawsze przystojni. Wdowcy z dziećmi. Mają bajkowe domy i drogie samochody. Kontaktują się przez FB i czatują poza nim. Słowami rozkochują i kiedy czują, że kobieta jest „zakochana” proszą o pieniądze.
(żródło:screen FB)
Nie daj się
Jestem prawnikiem z dużym bagażem doświadczeń uczuciowych i zawodowych.
Wiem, że słowo może ogromnie zranić ale też ma ogromną siłę.
Jeśli tkwisz w takiej “bajce” na Hangouts, to szybko doczytaj morał i znikaj. Dbaj też o brak emocjonalnego zaangażowania.
Jeśli zaś widzisz w swoim otoczeniu koleżankę czy mamę, pomóż jej.
Nie łudź się, że się z nim spotkasz, ani co więcej, że ci te pieniądze zwróci.
No i w końcu, chyba miłości z mężczyzną się nie kupuje, co nie?
I na sam koniec, proszę Cię o jedno. Jeśli zabrniesz w tym czacie do momentu wyłudzania od Ciebie pieniędzy,nie ważne czy 1 zł czy 4000 euro, zablokuj tego kogoś. Nie wchodź dalej w tą relację. Bo możesz zostać nie tylko skrzywdzona uczuciowo ale też i oszukana na duże pieniądze.
A jeśli Twoja bliska Ci kobieta-mama, ciocia, przyjaciółka wciąż klika w telefonie, na kawie z Tobą, zapytaj kto to i co to.
Jeśli usłyszysz taką historię jak moja, no to działaj.
O scammersach dużo się mówi.
Ja miałam też od losu podpowiedz, że zdarzył mi się matrymonialny scammer.
W walentynki, w szczecińskim radiu, policjant przestrzegał właśnie przed scammerami.
Poszukaj informacji w internecie, a nawet wejdź na grupę otwartą na FB „scammers”. Może zobaczysz tam zdjęcie Pana D. albo innego dupka, który chciał cię lub Twoją znajomą oszukać.
Broń się przed tym i też nie trać wiary ani marzeń, w miłość. A wylane łzy Twojej znajomej zwieńczcie wieczorem, przy dobrym winku plotkując o facetach, łajdakach i miłości.
Nie myśl za długo o scammer’sie ani o zrobieniu Ciebie w uczuciowe jajo.
Widocznie scammers musiał się w twoim życiu po coś nadarzyć. Albo żebyś sama sprawdziła, czy pragnienie miłości i bycia kochaną, nie zawróci ci w głowie tak mocno, że jesteś skłonna oddać swoje oszczędności życia, albo żeby pomóc koleżance.
Do zobaczenia w kolejnym poście.
A na poprawę humoru zapraszam Cię na zakupy:
Ciężko mi uwierzyć, że kobiety mogą być tak naiwne, żeby się na to nabrać, choć widać mogą, skoro te osoby (bo nawet nie wiadomo, czy to w ogóle są mężczyźni) próbują takich sztuczek. Strach pomyśleć…
Sporo już czytałam o tych oszustach. Niektórzy udają, że są na misji i wyłudzają pieniądze na rzekomy bilet lotniczy. Zastanawia mnie tylko czy oni rozmawiają przez kamerę z tymi kobietami. Prosilas go o videorozmowę? Jaka była jego reakcja?
Nie, nie prosiłam o videorozmowę. Ograniczyłam sobie kontakt jego, tylko do zdjęć.POza tym,jego nastawienie do kontaktu poza chatem było bardzo oporne. Także, nawet ten aspekt kontaktu wzbudzał moje podejrzenie.
Zawsze się zastanawiam kto tak naprawdę się na to łapie. Doświadczyłam wielu znajomości w internecie, doświadczyłam wielu na żywo. Historie są różne, ale w życiu, po znajomości przez 2 tygodnie i tych wszystkich lovkach, nie wyobrażam sobie przesyłać takiej kasy. A skoro to się dzieje to pewnie niejedna się na to łapie. Straszne.
Plus z Twojego straconego czasu jest jeden – jak sama wspomniałaś – darmowa nauka angielskiego.