Jest trudno. Kryzys dopada czy w myślach czy w działaniu.
NIE BYŁAM PRZYGOTOWANA NA EPIDEMIĘ
Oglądałam co wieczór wiadomości. Patrzyłam na obrazy z Chin. Odpychałam myśl, że będzie tak w moim kraju.
Przeżywam to. Nie zgadzam się na ograniczenia i na chorobę, która może dotknąć każdą z Nas. Nie rozumiem wielu rzeczy.
Na usta cisną mi się : dlaczego? Co zrobiłam? Czy to kara? A może to ciężka lekcja pokory?
LUDZIE ROŻNIE REAGUJĄ
Na początku myślałam racjonalnie. Na Facebooku podjęłam rękawice w postaci prostowania głupich postów.
Linkowałam do sprawdzonych źródeł w internecie. Wdawałam się w komentarze, na obronę Państwa, Kościoła, swoich poglądów.
Czytałam, oglądałam i komentowałam.
Dowiedziałam się, że jestem „ głupim katolikiem”, „debilem który może przenosić zarazki”.
Później zaczął się wyścig, kto pierwszy kupi papier toaletowy. Byłam wyśmiana, że kupiłam makaron,ryż czy sosy.
Z sms’ ów miałam pić gorącą wodę. Miałam sama zrobić środek do dezynfekcji. Miałam zostać w domu. Miałam ćwiczyć jogę, wymyślić zabawy, ratować psy i koty przed eutanazją.
Po dwóch tygodniach doceniłam funkcję „blokuj znajomego”, tryb offline i weekendowy detox od social media.
MÓJ STYL ŻYCIA
Pracuje w domu od 3 lat. Taką podjęłam decyzję. Dobrze mi z tym.
Dla mnie normalne jest, że od poniedziałku do piątku pracuję od godziny 10.00 do 16.00. Nie wychodzę, nie jadę do pracy, nie jestem wśród ludzi.
Pracę wykonuję, gdy umyję się, umaluję i ubiorę w moje, wygodne, nowe rzeczy.
Tak, to prawda, że powód do wyjścia czasami jest nagrodą. Ale nie robię z tego filmu.
Nie jestem jak pewna pani, która pokazała to w prześmiewczy sposób. Zadała sobie tyle trudu, by pokazać swoje przygotowania do wyjścia w pełnym makijażu i szpilkach do śmietnika.
Myślę, że wszystkie matki na macierzyńskim, osoby niepełnosprawne przykute do łóżka i ja, patrzymy na nią, jak na idiotkę.
KIEDY SPOŁECZEŃSTWO ZACZĘŁO SIĘ KŁÓCIĆ
# w tym czasie nabrał nowego znaczenia. Stał się synonimem kampanii.
Dom, nie wychodzić czy las to słowa, które zaczęły być odmieniane przez wszystkie przypadki.
W telefonie był #, w TV był # , no i na Facebooku czy Instagramie był #.
W weekend pary, małżeństwa zaczęły tańczyć na Tik Tok’u. Windę, korytarz w domu, lustro widziałam czy w Gdańsku, czy w Poznaniu lu w końcu w Krakowie.
Przyszedł moment, że wszystko nie zaczęło wkur…iać. Nie chciałam słuchać takich czy siakich próśb, czytać postów, gdzie miałam albo pokazać zapasy żywności albo napisać w komentarzu czy mam wirusa.
MAM SWOJE SPOSOBY
Od 3 lat mam swoje sposoby. Cisza, tak to jest sposób na strach, głupotę czy śmieszne challenges’y.
Mam mp3 i swoją muzykę.
Mam aparat i zdjęcia, które robię i oglądam.
Mam buty i swoje ścieżki na spacery w samotności.
Mam też kanały na YouTobe, z którymi zaczynam dzień dobry słowem, czy Vlogerki, które oglądam codziennie.
Dzięki temu inspiruje się i pobudzam swoją wyobraźnię.
Mam swój świat, w którym dobrze się czuję, nawet jak na zewnątrz pali się i wali.
BYŁ SOBIE WEEKEND
Wzięłam w dłoń książkę, którą właśnie sprzedaję w moim sklepie. Miałam zrobić jej recenzję, a pochłonęła mnie tak, że przeczytałam ją przez całą niedzielę.
Jesteśmy w kryzysie. Jest inaczej. Są już efekty spowolnienia, nie wychodzenia z domu, licznych zakazów.
No i ludzka paranoja, że zaraz skończy się świat.
Tak myślą Ci, którzy w kryzysie widzą przeszkodę, niesprawiedliwość i karę. Lecz trzeba wiedzieć, że nawet w najgorszym momencie kryzysu, trzeba dostrzegać szanse na zysk.
Tylko nieliczni, jak ja widzą, że trzeba być dla siebie sternikiem. Jeśli nie wiesz, dokąd w tej sytuacji idziesz sama, czy twoja praca, to nie ufaj GPS’owi – który może być dobrą radą z sms’a lub opinią w poście na Facebook’u.
Tak, jesteś sama w tej sytuacji. I tylko Ty jesteś najlepszym specjalistą dla siebie samej.
To od Ciebie będzie zależeć, czy w śnie znajdziesz rozwiązanie na problemy z pracą, czy w domu sprzątając podłogę.
To tylko Ty albo się zajedziesz w myślach, że to koniec albo idąc brzegiem morza czy w lesie, pozwolisz swoim myślom uporządkować się i znaleźć swoje flow.
NUDA
Nie ma nudy.
To Twój mózg właśnie się zresetował. Szuka on nowych pomysłów.
Kryzys w siedzeniu w domu, może przynieść nieoczekiwane rezultaty. Ja wymyśliłam sobie mój blog, a po nim zrobiłam swój sklep w sieci.
Po drodze nauczyłam się kodowania stron internetowych, fotografii produktowej, copywritingu czy zasad handlu w sieci.
Można zawiesić togę adwokata i zając się czymś nowym, nieznanym?
Tak, można, bo ja jestem takim przykładem, że można.
NIC NA SIŁĘ
Nie zamęczaj się, że siedzisz na 14-dniowej kwarantannie.
W końcu nie męcz swojej psychiki, że jeszcze czegoś nie wymyśliłaś.
Nowy sens w kryzysie nie jest do kupienia, skopiowania czy wywołania w tej chwili, kiedy Ty chcesz.
Musisz wrzucić na luz. Nowe zajęcie, praca czy odnalezienie swojej pasji, którą przekujesz w sukces, znajdziesz w lekkim działaniu.
Pomysły przychodzą kiedy idziesz sama, siedząc czy jadąc samochodem.
Ja na przykład nazwę swojego bloga i sklepu stworzyłam, idąc z kijkami po plaży.
KASA
Kryzys to nie bieda. Kryzys to nie moment na pożyczki.
By pokonać kryzys, nie musisz mieć pieniędzy. Ja nie miałam dużych pieniędzy, jak zaczęłam pisać na blogu.
Ale jak piszę go regularnie, wystawiam oferty, sprzedaję, to właśnie z tego mojego pomysłu czerpię pieniądze.
Pieniądze są skutkiem znalezienia pasji i podążania za nią.
NIE JEST ŁATWO
Do wszystkiego dochodzi się samemu. Druga osoba może Cię tylko słuchać, obserwować, ale to jak coś zrobić, połączyć, stworzyć- jest tylko w Twojej głowie.
Skup się na sobie, bo z innym będziesz tylko tracić czas. Będziesz musiała coś zrobić dwadzieścia czy dwieście razy. Tak, będziesz się zniechęcać, złościć czy obwiniać świat. Ale tylko najwytrwalsi dochodzą do celu.
No i w podążaniu za nowym, pasją czy pracą jest strach. Jest on taki, że aż będzie cię mdlić.
Więc musisz się bawić, robić to co lubisz, bo tylko z przyjemności osiągasz coś w kryzysie.
Ja tak mam, że jak coś mnie wkurza, to mi nie wychodzi. Ale jak z radością i pomysłem siadam do pisania postu, to wtedy on ma bardzo dużo wyświetleń.
Jak mam dobry humor i robię zdjęcia, to właśnie te ładne wtedy mi wychodzą, a rzeczy sprzedają się na pniu.
TERAZ
Im lepiej poznasz siebie teraz w tym kryzysie, tym więcej poczujesz harmonii, wewnętrznego spokoju, wpadniesz na pomysł, który stanie się Twoim sukcesem.
Ale też wiem, że droga, którą zapoczątkował w moim życiu kryzys, u mnie w ciągle trwa.
Mój rejs w podążaniu do sukcesu, jest też moją odskocznią, od tego aktualnego czasu z wirusem. Zanurzam się w swojej pracy, w ciszy słucham swoich myśli, mimo że teraz żyje się w czasach zarazy.
I trzymam się jednego.
Nie robię przede wszystkim sobie krzywdy. Jem, śpię tyle, ile chce mój mózg. Chronię się przed ludźmi, którzy mnie stresują lub denerwują. Nie robię drugiemu tego, co dla mnie jest niemiłe.
NA DOBRY KONIEC
Wszyscy możemy obecną sytuację kryzysową obrócić w zysk. Życie, zdrowie to wartości nadrzędne, o które powinniśmy teraz dbać najbardziej.
Ale odrywając się od zamartwiania się, że panuje pandemia na całym świecie,na poziomie psychiki, ja stosuje jeszcze inne reguły, które prowadzą mnie do zysku.
Na poziomie mojego ciała jem mało, ale dobrze. Małe miseczki, słoiczki poszły w ruch. Z nimi kontroluje, ile jem. Więc kryzys na poziomie wagi mojego ciała, przekuwam w zysk.
Idę spać o konkretnej porze. Wstaję zgodnie z moim zegarem biologicznym. Dzięki temu kryzys mojego mózgu chronię od przemęczenia.
Spotykam się tylko z ludźmi, których lubię i mnie nie męczą psychicznie. Zazdrość, kłótnie mnie omijają w relacji z drugim człowiekiem. I nie miej do siebie pretensji, że jesteś egoistką w znajomościach.
Ucz się, wyznaczaj sobie cele w zdobywaniu nowej wiedzy czy umiejętności. Kursy online, webinary z mądrymi i wartościowymi ludźmi, dają mi satysfakcję, że nie marnuję czasu, a w ciągle coś zdobywam i staję się coraz mądrzejsza.
I codziennie optymistycznie patrzę na świat. Omijam marudzących ludzi, pesymistów, głupie posty na Facebook’u. Kryzys z nimi jest murowany.
Sama decyduj o swoim życiu. Ja kiedyś dopasowywałam się do czyiś próśb, byłam pod telefonem non stop, byłam na zawołanie. W efekcie zatraciłam siebie samą. Byłam chora w środku, ale w rewelacyjnych kontaktach z koleżankami, rodziną i klientami. Dogadzałam innym, a nie dbałam o siebie. Kryzys dopadł mnie, a ja nagle spostrzegłam, że nikt oprócz 2 osób na świecie, nie chciał mi podać pomocnej dłoni.
Teraz w moim życiu na początku jestem ja, później te 2 osoby a jeszcze później inni, wtedy kiedy chcę i na moich warunkach. I dobrze mi z tym.
Kryzysy właśnie biorą się z tego, że odbiera nam się radość.
A przecież możesz stworzyć sobie wspaniały świat i w kryzysowej sytuacji ZAWSZE widzieć wyjście, które Bennewicz nazywa ZYSKIEM.
Zaciekawiła Cię książka z postu?
Zapraszam więc do mojego sklepu:
https://chicbykate.com/?post_type=product&p=2503&preview=true